Niepowtarzalne zdanie. Zapada w pamięć bardziej niż „kocham cię” i „czy wyjdziesz za mnie”. Tamte mogą paść w życiu wielokrotnie, to tylko raz.
– Mama jest już w niebie – Andrzej usłyszał w słuchawce o godzinie szóstej czterdzieści. – „O, super, że w niebie!”, pomyślałem. Nie byłem zszokowany, poczułem tylko dziwne uczucie radości – mówi mężczyzna.
Chcieliśmy zapytać, jak należy się zachowywać przy umierającym. Świeczka, modlitwa, a może co innego? Każdy wie, jak człowiek się rodzi: zawsze wygląda to mniej więcej podobnie. Ale jak się umiera?
Miała raka. Andrzej i Jolanta, oboje pracujący jako przewodnicy po Wilnie, opiekowali się nią w domu. – Mieliśmy świadomość, że mama powoli odchodzi – wspomina Jolanta. – Zadzwoniliśmy do siostry Michaeli, o której wiedzieliśmy, że towarzyszy ludziom w ostatnich dniach życia. Chcieliśmy zapytać, jak należy się zachowywać przy umierającym. Świeczka, modlitwa, a może co innego? Każdy wie, jak człowiek się rodzi: zawsze wygląda to mniej więcej podobnie. Ale jak się umiera? – opowiada.
Siostra powiedziała, że w prowadzonym przez nią hospicjum jest wolne łóżko. Mama na wcześniejsze propozycje przenosin do szpitala czy placówki opiekuńczej reagowała stanowczym: „Nie, nie i nie!”. Później dowiedziała się jednak, że leżałaby w budynku, w którym powstał najbardziej znany polski obraz religijny ubiegłego wieku: Jezu, ufam Tobie. – Nu, pewnie – odrzekła wówczas.
Dziesięć ostatnich dni życia spędziła w Hospicjum im. Błogosławionego Księdza Michała Sopoćki. To jedyne stacjonarne hospicjum na Litwie. Tak, trzymilionowa Litwa ma tylko czternaście hospicyjnych łóżek.
– Na pogrzebie podczas składania kondolencji z osiem osób zapytało, ile nas to łóżko kosztowało – wspomina Jolanta. – My, że nic. Oni na to: „Nu, nam możecie powiedzieć, my swoi”.
– Na pogrzebie podczas składania kondolencji z osiem osób zapytało, ile nas to łóżko kosztowało – wspomina Jolanta. – My, że nic. Oni na to: „Nu, nam możecie powiedzieć, my swoi”. Nie wierzyli, bo przecież mama żyła tam jak królowa. Ksiądz ją namaścił na dzień dobry. Młodzież co rusz przybiegała, głaskała, karmiła. Przez cały ten czas miała błogi uśmiech na twarzy. Ludzie mówili, że tak nie bywa na Litwie – opowiada kobieta.
(…)
Powyższy tekst to fragment znakomitego reportażu Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej pt. „Czternaście łóżek do umierania”, zamieszczonego w 6/2017 numerze „Nowej Europy Wschodniej” oraz na renomowanych portalach.
Cały wywiad znajdziesz TUTAJ