Błyskawiczna akcja Pary Prezydenckiej i wołanie z Wilna (GALERIA)

Nic nie zapowiadało tego, co potem nastąpi. Na początku wszystko poszło zgodnie z protokołem. 2 maja, z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą, prezydent Andrzej Duda wraz z Pierwszą Damą spotkali się online z przedstawicielami organizacji polonijnych z całego świata. Wśród "gości" znalazła się także s. Michaela Rak z Wilna, która opowiedziała o codziennych zmaganiach i potrzebach hospicjum dla dorosłych i dzieci i... 

„Odzew ze strony Pary Prezydenckiej był natychmiastowy” – opowiada siostra Michaela. Dwa dni po wideokonferencji niespodziewanie do wileńskiego Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki zajeżdża transport środków ochrony dla personelu i pacjentów. Nadawca: Kancelaria Prezydenta RP. Do akcji dołączyły się też firmy z Polski. Na pace tysiąc maseczek ochronnych, sto przyłbic oraz osiemset ochraniaczy na buty, jak również środki odkażające i środki czystości. „Ta dostawa to wsparcie, którego bardzo potrzebowaliśmy. To, że przyjechało bezpośrednio z Warszawy, że zaangażowany był sam prezydent wraz z małżonką, ta otwartość – to jest impuls dający nam jeszcze głębszą motywację do tego, co robimy. (…) Czas jest bardzo trudny, personel medyczny nieustannie ma się na baczności, jest w stanie stałego zagrożenia. Obecność człowieka przy człowieku to ogromne wsparcie motywacyjne dla całego naszego personelu” – w rozmowie z InfoWilno powiedziała s. Michaela Rak. Dodała, że otrzymanymi środkami ochronnymi wileńskie hospicjum podzieli się z innymi placówkami świadczącymi podobną pomoc.

Czas jest bardzo trudny, personel medyczny nieustannie ma się na baczności, jest w stanie stałego zagrożenia. Obecność człowieka przy człowieku to ogromne wsparcie motywacyjne dla całego naszego personelu

Dotychczas nikt z pacjentów i personelu nie zaraził się koronawirusem, ale było to możliwe dzięki natychmiastowemu wprowadzeniu ostrych środków bezpieczeństwa. Obowiązują one pacjentów, ich rodziny, pracowników i wolontariuszy. Podczas kwarantanny obowiązuje zakaz odwiedzin chorych, ale rodziny codziennie telefonicznie są informowane o ich stanie. Jeśli ktoś jest w ciężkim stanie i wiadomo, że mogą to być jego ostatnie godziny, trafia do specjalnej sali, gdzie bliscy mogą być przy nim, godnie się pożegnać.

Czuję ogromny niepokój, czy wystarczy mi środków finansowych na utrzymanie bieżącej działalności. I powiem bezpośrednio: po prostu potrzebujemy pieniędzy, żeby utrzymać płynność finansową hospicjum. Ufam, że to się dokona. Ufam i proszę

Na koniec opowieści siostra podzieliła się swoją troską. Hospicjum po prostu potrzebuje pomocy i wsparcia – przede wszystkim finansowego. Przed kwarantanną s. Michaela co weekend wyjeżdżała do Polski, do różnych parafii, na spotkania i wydarzenia, podczas których organizowane było wsparcie dla hospicjum. Teraz jest to niemożliwe. „Czuję ogromny niepokój, czy wystarczy mi środków finansowych na utrzymanie bieżącej działalności. I powiem bezpośrednio: po prostu potrzebujemy pieniędzy, żeby utrzymać płynność finansową hospicjum. Ufam, że to się dokona. Ufam i proszę” – powiedziała s. Michaela.
No to jak - wszystkie ręce na pokład!

źródło: prezydent.pl, wilnoteka.lt, wilno.tvp.pl

 

PHP Code Snippets Powered By : XYZScripts.com