Westerplatte – to tu – na najdalej wysuniętej placówce, toczy się codzienny bój o uśmiech wiary, nadziei i miłości – nasz i kolejnych pokoleń, a także o prawdę – niezależną od punktu widzenia, aktualnie panującej mody, lansowanej ideologii i liczby lajków i udostępnień.
> Moje Westerplatte. To jest jakieś zwykłe miejsce, którego granice wyznaczają drzwi pustej lodówki, pełnej pralki i przypalonego piekarnika.
> To jest jakiś zwykły szlak, nakreślony śladami rozrzuconych dziecięcych skarpetek, zmian świateł na trasie dom-praca-dom czy pustych kątów samotności.
> To jest jakieś marzenie po przejściach, które codziennie rusza z pasa startowego deski do prasowania, szkolnej ławki, firmowego biurka czy szpitalnego łóżka i cicho ląduje w chusteczce, razem ze łzą rozczarowania.
> To jest jakaś ekstremalnie trudna osobista sytuacja, w której nie możemy liczyć na pomoc nikogo, bo słowa zagłuszają bombowce zbyt wielu bolesnych wspomnień.
> To jest jakiś cypelek naszego człowieczeństwa, wystawiony na nieustanny ostrzał kpin, wulgarny język cynicznych kulturowych snajperów, przed którymi próbujemy bronić się w coraz głębszych okopach myśli.
> To jest jakaś granica, poza którą nie bylibyśmy już sobą. Westerplatte – to tu – na najdalej wysuniętej placówce, toczy się codzienny bój o uśmiech wiary, nadziei i miłości – nasz i kolejnych pokoleń, a także o prawdę – niezależną od punktu widzenia, aktualnie panującej mody, lansowanej ideologii i liczby lajków i udostępnień.
„W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich”. (Ef 6,10-12)
„Każdy z Was, młodzi Przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych”. (Jan Paweł II, 12 czerwca 1987 r. Gdańsk)
„Moje Westerplatte” to jaskółka projektu pt. „Uratowany przez Miłość”. W jego ramach powstają nowe poetyckie etiudy (takie jak „Moje Westerplatte”) a także nowe piosenki i teledyski. W warstwie słownej wszystkie utwory nawiązują do wydarzeń z życia Karola Wojtyły – Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego (utrata matki w dzieciństwie, doświadczenia wojny, niewola i prześladowania, zamach na życie, walka o wartości, ciemności duchowe), a także do nauczania i pasji obu wielkich Polaków. „Uratowany przez Miłość” to także odpowiedź na wezwanie Jana Pawła II zawarte w „Liście do artystów” (4.04.1999), aby stali się przewodnikami kolejnych pokoleń, pomagając im odkrywać na nowo skarby mądrości i piękna ukryte w polskiej historii, kulturze i sztuce. Każdy z utworów będzie też okazją do spojrzenia w kierunku Wilna, gdzie na małym Wzgórzu Nadziei stoi Most do Nieba – jedyne hospicjum dla dorosłych i dzieci na Litwie. Każdego dnia potrzebuje naszej pomocy, której można udzielić na stronie www.mostdonieba.pl
“Moje Westerplatte”
Tekst: Grzegorz z Łukowa
Czyta: Ksawery Szlenkier
Muzyka: Roie Shpigler, artlist.io
Nagranie i montaż wideo: Grzegorz Juziak
Miejsce nagrania: Ruiny Nowych Koszar, Gdańsk-Westerplatte
Produkcja: Fundacja Aniołów Miłosierdzia
Ostatnio nie sypiam zbyt dobrze
w moich lejach sumienia.
Budzą mnie ciężkie działa,
wybuchy zwątpień w sens walki o prawdę.
Przy uchu świszczą serie wściekłych komentarzy
i salwy szyderstw z krążownika mediów.
Czuję, że jestem celem do zmiażdżenia.
Nabity na pal kolejnego posta
mam być pośmiewiskiem.
Jeśli nie poddam się w walce o czystość,
jeśli nie oddam walkowerem ciszy na kolanach,
jeśli nie machnę ręką na wszystko o co walczyli moi dziadkowie i rodzice
będą szarpać każdy milimetr mojego istnienia.
Aż dobiją ostatnią nadzieję,
aż opuszczę flagę i poddam moje serce
– ostatnie miejsce gdzie trzymam skarby ewangelii –
aż zacznę nienawidzić i stanę się jak
żądne krwi hieny – nie do nasycenia.
Wiem, że nie odpuszczą.
I choć
kończy mi się pozytywna amunicja,
w kieszeni zwinięty ostatni bandaż błogosławieństwa,
choć pewnie
dostanę za to kolejny łomot
to jednak dziś znowu wstanę,
pokroję ostatni mały bochenek mojej biedy
i podniosę głowę prosto do nieba.
Jestem zwykłym więc niezwykłym Polakiem
A to jest moje Westerplatte
Moje miejsce na mapie
Dziękuję, że mogę tu być