Na zdjęciu: Jolanta Uchman (trzecia od lewej) z Laboratorium Marzeń obok Mietka Szcześniaka w otoczeniu cudownych wolontariuszy Fundacji Aniołów Miłosierdzia
Podobno jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogą przydażyć się artyście na scenie to ta, gdy zespół, który występuje przed nim, porwie publiczność aż do nieba i zbierze oklaski na stojąco. To właśnie wydarzyło się w Poznaniu. Zobaczcie co z tego wynikło.
Wieczór. Zaczęło padać. Szaro. Poznań od kilku godzin próbował się odkorkować. Nic nie zapowiadało, że tego wieczoru będziemy świadkami kosmicznych wydarzeń, choć tuż po 18.30 Teatr Wielki zaczął przypominać jedną z planet naszego słonecznego układu – otoczyło go bowiem kilka pierścieni parkujących samochodów. Miłośnicy twórczości Mietka Szcześniaka pojawiali się zewsząd, jak perseidy w sierpniu. Grawitacja wciągnęła ich do środka Opery bardzo szybko i wtedy (tuż po 19.00) nastąpił wybuch kilku supernowych naraz. Dzieci, które wystąpiły na scenie przed gwiazdą wieczoru, sprawiły, że sala (i balkony) po prostu zawirowały, by na koniec podnieść wszystkich słuchaczy na równe nogi. Aplauz, wzruszenia, autentyczność, świetne interpretacje i porywające kreacje sceniczne – a wszystko to w wykonaniu dzieci z autyzmem, zespołem Downa, Wiliamsa, Aspergera czy niepełnosprawnością intelektualną. Wszystkie one zrobiły z publicznością coś, co potrafią tylko nieliczni artyści – w kwadrans obudziły najpiękniejsze i najbardziej czułe emocje, na końcu podnosząc nas z foteli. “Nigdy nie przepadałem za repertuarem Abby, ale od dziś Dancing Queen będzie mi się kojarzyć z najpiękniejszą radością, jaką w życiu widziałem” – to tylko jedna z wielu opinii, którą udało się nam podsłuchać w kuluarach.
“Nigdy nie przepadałem za repertuarem Abby, ale od dziś Dancing Queen będzie mi się kojarzyć z najpiękniejszą radością, jaką w życiu widziałem”
Mietek Szcześniak miał tego wieczoru wysoko postawioną poprzeczkę, ale on to chyba lubi, bo w trakcie poznańskiego koncertu tryskał humorem i energią, zasypując słuchaczy nutami, słowami i anegdotami z najwyższej radosnej półki. Dodajmy do tego kunszt towarzyszącym mu muzyków – brazylijskiego geniusza samby i bossa novy, gitarzysty i śpiewaka Paulinho Garcia, czarodzieja fortepianu – Adama Lemańczyka, magików rytmu – Pawła Dobrowolskiego i Tomasa Sancheza, wirtuoza basu (i nie tylko basu zresztą) Marcina Pospieszalskiego oraz kwartetu smyczkowego Filharmonii Poznańskiej. Moglibyśmy w tej opowieści na tym się zatrzymać, ale na koniec poznańska publiczność pokazała, że jej wrażliwość nie ogranicza się tylko do upodobań muzycznych. Gdy podliczyliśmy zbiórkę (na rzecz budowy Mostu Do Nieba – pierwszego hospicjum dla dzieci na Litwie), którą prowadziliśmy po koncercie, okazało się, że padł kolejny rekord trasy – zebraliśmy do puszek ponad 4624 zł. I to w 20 minut! Do tego dodajmy 838 zł ze zbiórki przez Facebooka, co daje 5462 zł, czyli dzienne utrzymanie hospicjum. Czy w takiej sytuacji można się powstrzymać od łez radości? Czy w ogóle warto się od takich łez powstrzymywać?
Laboratorium Marzeń Koncertem Mietka Szcześniaka w Tatrze Wielkim – Operze Poznańskiej udowodniło, że dzieci mogą uratować świat od całego jego smutku. Dziękujemy.
Dziękujemy Przyjaciołom z Laboratorium Marzeń (i ich Przyjaciołom), dziękujemy Wolontariuszom (i ich Przyjaciołom), dziękujemy Dzieciom (i ich Przyjaciołom) i artystom (i oczywiście ich Przyjaciołom). Niech ten czas teraz owocuje codziennym uśmiechem. Chciałbyś dołączyć do tej niezwykłej Drużyny Dobra? Napisz jak chciałbyś pomóc lub po prostu – uśmiechnij się dziś do nieba 🙂